Mój kocio jak Wam wiadomo ostatnio jest "po przejściach" -
tutaj .... wraca do formy :-)
Trzy tygodnie w kaftaniku .... toż to ubezwłasnowalniajace dla koteczka.
I chyba czuł sie skrępowany bo go nie kusiło aby wskakiwać za wysoko i dooobrze bo nie wolno po operacji . Najwyżej kotek sobie hasał na kanapę i z kanapy ale spokojnie .. byłam pod wrażeniem ;-)
Nadszedł dzień oswobodzenia ..... kocio szalał ze szczęścia, łysy brzuchol wystawiał do miziania .
Taki cieplutki z lekkim meszkiem ....
Czekam aż mu urośnie futro które można, miziać i tarmosić jak z przed operacji :-)
/Stare zdjęcie !!!/
Kotek wygląda już na zdrowego, hasa, bryka, podgryza Pysię....
Dawny łakomczuch je, ale małymi porcyjkami ... schudło mu się troszkę, ale nadal ma nadwagę.
Co nie przeszkadza mu w zaczepianiu naszej pseudo choinki żyrandolowej /prawdziwej niestety nie mamy/.... wiecznie zaczepia zwisające dyndałki ...
Wczoraj był Sylwester i oczywiście szaleństwo petardowe bez sensu - jeden wielki huk.
Na szczęście moje kociaki nie są strasznymi trzęsidooopkami ze strachu.
Nawet przyglądali się ciekawym zjawiskom za oknem siedząc głównie na parapeciku.
Pysia jest troche bardziej strachliwa, trzeba bylo jej gniazdeczko z kocyka i polarka umościć obok.
Może były w miarę spokojne moje zwierzaki bo razem sobie na kanapie spędziliśmy czas, zupełnie jak u
Retro i u
Efki , powiem że cos w tym jest - mają poczucie bezpieczeństwa.
Gdy je pogłaszczesz pomziasz i mówisz spokojnym głosem jak zawsze, wiedzą że nic im nie grozi ... tak myślę :-)
Tak więc skoro tego Sylwestra już odhaczylismy to;
Życzę Wam w nowym 2014 roku zdrowia, spokoju, pracy, jak najmniej stresu, dużo radości, wspaniałego urlopu, a przede wszystkim zdrowych i radosnych podopiecznych.
Pozdrawiam serdecznie :-) ;-) :-)