Wszyscy którzy zaglądacie do nas od dawna pamiętacie zapewne wpis "Uwazajcie co jedzą Wsze koty" opis niemiłej przygody i jak to sie skończyło operacją dla mojego Tygryska - TUTAJ ....
Całe wydarzenie nauczyło mnie wiele, a przede wszystkim, aby wszystko co może skusić kotka i jest w zasadzie niejadalne lub jest ryzyko że PRZEZ KOTA NIE PRZEJDZIE zawsze trzeba szybko chować/sprzatać przed kociakami.
Taaaaaaaaaaaaaaaaaaaka mądra juz teraz jestem i co ... Tygrys mnie przechytrzył :
oooooooooooooooooooooooooo
Jest sobie 2gi listopada godzina 18:15 (buszuję juz w piżamie bo chora jestem) robię sobie kanapki w kuchni .
Kupiłam fajną wędlinkę omotaną sznureczkiem (tak jak prawdziwe szynki), sznurek gruuuuby i duuużo go wbrew pozorom po zdjeciu z wędliny.
Kładę cały sznurek na brzegu deseczki z zamiarem wyrzucenia do kosza.
W tym czasie zagotowała sie woda, wiec odruchowo odwróciłam sie przygotowałam herbatę.
Jednak gdgy sie odwróciłam ponownie do deseczki z kanapkami coś mi nie pasowało ... SZNURKA NIE MA !!!
Moj kochany Tygrysek aż mlaskał oblizując się i patrząc na mnie z minką - daj jeszcze.
Oooooo matko co tu robić ... !!! Sznurek nie jest bawełniany - nie strawi sie w brzuszku.
Co tu zrobić żeby kotek to zwymiotował !!! NIE WIEM ...... gonitwa myśli, a czas leci.
Z uwagi na to że w niedzielę nasza ulubiona przychodnia jest zamknięta zadzwoniłam do innej całodobowej.
Pan doktor wet kazał zaraz przyjechać. Juz mi się żal koteczka zrobiło .......
Dostał zastrzyk powodujacy wymioty ..... pan doktor stwierdził że "taka kooopa sznurka sztucznego grubego by przez kota nie przeszła i dobrze zrobiłam że zauważyłam i że przyszłam"
Bieeeedny byl moj kotek jak wróciliśmy do domu, jak po pawulonie - nawet nie drgnął.
Ułożyłam go na jego ulubionym legowisku .... jęzorek też mu wisiał z mordeczki .
Łapki jakieś zimne miał, uszka też. Co chwilę sprawdzałam czy oddycha .... nie źle kopnął go ten zastrzyk.
Pan doktor wpisał do książeczki że sznurek w kawałkach ale miał gdzieś z pół metra.
Zdjęcia nie mam , z tego wszystkiego nawet o tym nie myślałam, aby focić.
Leżał tak kotyś już ponad godzinę, cały czas chłodne mial ciałko, a ja nadal sie o niego martwiłam, wiec wziełam go razem z legowiskiem i położylam obok siebie na kanapie .
No i stało się !!! Kotek nie mial czucia prez ten zastrzyk wiec "zlał się" !!!
Zalał mi całą poduchę z kanapy, załamka ... szybko poszukałam neutralizator kocich zapachów (tez ma nieciekawy zapach) niweluje je skutecznie.
Pogoda piękna to poduchę/siedzisko wystawiłam na dwa dni na balkon.
Teraz nie ma śladu ani zapachwego ani plamowego .... całe szczęście.
Minął tydzień kotek hasa, bryka jak gdyby nigdy nic.
Juz nie wiem jak pilnować to moje kocie bure serduszko.
Cokolwiek robię w kuchni staram sie mieć oczy wokół głowy, ale i tak jak widać te spryciule wykorzystają każdą okazję.
Najdłam się stresów i strachu , kotka uratowałam, kasy troche straciłam - to niiic.
Aleeee ogromnie się cieszę że się dobrze skończyło i nadal mogę patrzeć w te piękne oczęta, miziać cudowne foooterko, przytulać cieplutkie ciałko i całuskować pachnącego kotecka !!!!
Mam nadzieję ze ten mój kochany osiołek juz wyczerpał limit na tego rodzaju przygody.
Pozdrawiam serdecznie :-)
Cwaniak z tego Tygryska! Masz nauczke na przyszlosc, zeby nie zostawiac niestrawnych sznurkow nawet na ulamek sekundy. :)))
OdpowiedzUsuńNo własnie "sekundy" .... posiadacz kota chyba najbardziej wysprzataną kuchnię :-) :-) :-)
UsuńEhhhh ten Tygrysek to jak nasz Dyzik, sznureczkowy potwór! Niestety nie przewidzi się wszystkiego. Dobrze, ze skończyło się szczęśliwie
OdpowiedzUsuńWiecznie trzeba ich obserwowac ...
Usuńo matko, jako to "odkurzacz"!! wygląda na to, że "ludzkie" wędliny bardzo lubi, może mu czasem plasterek dawaj na deser?
OdpowiedzUsuńOdkurzacz to fakt !!! Ludzkiego mu nie daję bo ma za duo soli a to szkodzi na kocie nerki. Surowe mięsko czasami dostanie troszkę bo lubi :-)
UsuńStraszny z niego łakomczuch, trochę jak Bunia, całe szczęście, że zauważyłaś i wszystko dobrze się skończyło
OdpowiedzUsuńA bo to chyba takie dwa buraskowe lakoczuszki :-)
UsuńAle przygoda! Oby się już nie powtórzyła :) Dobrze, że tak szybko i zdecydowanie zareagowałaś i już kocisko ma wesołe oczka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Odpozdrawiamy :-)
UsuńJuz sie napatrzylam jak cierpial poprzednim razem ... trzeba było cos zrobic - szybko ...
O matko ale przygoda:(( cale szczescie ze Tygrysio ma odpowiedzialna Pańcie :* Wiesz ile osob by zignorowalo fakt ze kot zjad sznurek?
OdpowiedzUsuńA tak glupio sie dopytam: po tym zastrzyku kocio zwymiotowalo natchmiast, czy musieliscie miec go pod obserwacja i patrzec czy zwraca? Ciekawam szczegolow technicznych, ale jak nie obraze sie jak nie odpowiesz.
Otóz tak; u weta po zastrzyku kotek sobie przez piec minut spacerkował po gabinecie, potem zwymiotował tak ze trzy razy. Jak juz sie uspokoil to połozył się SAM w transporterku.i wrócilismy do domu.Ten zastrzyk to taki głupi Jaś powodujacy wymioty . Kotek po tym był bardzo wiotki - jak opisałam. To mnie martwiło. !!! Ale doszedł do siebie - troszke był pijany jak po sterylce. Lekarz mówil ze człowiek, pies zwymiotują po wlozeniu palców, lekarskiego patyczka z tyłu gardła, jednak u kotów tak sie nie da niestety. Myslę ze takie zastrzyki moga byc szkodliwe dla zdrowia zwierzaków jak każde lekarstwa, ale dobrze ze są i w tak kryzysowej sytuacji mozna cos zrobic .... Przygoda przykra, ja to zaraz cała zdenerwowana jestem !!! Po operacji w ubiegłym roku czuwam nad nimi jak kwoka :-)
UsuńPozdrawiam serdecznie :-)
Dobrze,że szczęśliwie sie zakończyło. Przy futerkach trzeba miec nie tylko wysprzątane na błysk ale i oczy dookoła głowy. Pozdrawiamy słynnego połykacza!
OdpowiedzUsuńPołykaczowi przekazano :-)
UsuńJak małe dzieci no .... !!!
Brawo za refleks.
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńKochany Tygrysek :)
OdpowiedzUsuńBardzo kochany .... ale głuptasek .... :-)
UsuńKoty to takie głuptaski :/ Dobrze, że w porę zareagowałaś, oby więcej już takich przygód nie było.
OdpowiedzUsuńTeż mam nadzieje że będxie mądrzejszy .... ale on taki wszystkożerny jest :-(
Usuńo matko, co za przygoda! Straszny łakomczuch z tego Tygryska! jak dobrze, że to zauważyłaś i szybko zareagowałaś!
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę ... baaaaardzo :-)
UsuńDobrze że mój tak szybko nie kradnie, to znaczy zdarza mu się ale się długo czai i zawsze zostaje złapany... ale cóż, mięsko jest już jego. Nauczona doświadczeniem nawet puszek nie zostawiam na widoku ani nie wyrzucam do pojemnika na recycling. Zawijam w papier i do zwykłego śmietnika.
OdpowiedzUsuńNooo uczą nas ostrożności łotrzyki z małym rozumkiem :-)
UsuńA takie mądrale te moje koty :-) :-) :-)
Puszki też będę chować !!!
Olaboga co za łobuz z tego Tygryska ! Osiwieć można ...;) Bardzo się cieszę że jednak w porę zareagowałaś i kotek uratowany :-))
OdpowiedzUsuńNauczka dla wszystkich nas ...
Ucałuj kotecka od nas <3
Dla Was to opisałam - ku przestrodze...
UsuńNarobił mi stracha Tygrysek ... on jest strasznie łakomym kotkiem.
Baaardzo go muszę pilnowac i tak mi sie nie udało ....
Koteczki wycałowane ... OBA :-)
Ojej ale stresu miałaś. Całe szczęście, że wszystko jest dobrze i Tygrysek dobrze się czuje :-)
OdpowiedzUsuńAleż trzeba uważać na te nasze futrzaki.
Cały czas sie o tym przekonuję ...
UsuńKiedyś Pysia urwała dzyndzelek od plastikowej nakrętki butelki, juz go mamlila w paszczy , ale udało mi sie go zabrać w ostatniej chwili. Nie wiem czy skończyłoby sie zabawą czy połknieciem ...
Dobrze że masz oczy dookoła głowy... szczęściarz z Tygryska, najważniejsze że wszystko dobrze się skończyło. Ale to racja, trzeba bardzo uważać na koty, bo nigdy nie wiadomo co im do głowy przyjedzie.
OdpowiedzUsuńPrawda, a wyobraźnia czasami nie obejmuje kocich pomyslów na zapas :-)
UsuńEch ten mój kotyś ... a jaki przytulaśny sie zrobił :-)
O kurcze, ale biedactwo :( Ale mądry człowiek po fakcie jak to mówią, następnym razem się tak nie stanie ;) Mój kiedyś zjadł plaster ( nawet nie wiem skąd, musiał gdzieś dopaść w śmietniku na dworze) i trafiliśmy też do weterynarza, wszystko dobrze się skończyło jak w Twoim wypadku :) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńTeż dobrze ze zauważyliscie. Plaster tez by przez kota nie przeszedł ...
UsuńWiecznie im sie przyglądam, jak tylko kotek trochę za bardzo miukoli to mi po glowie chodzą różne mysli...
Pozdrówka :-)
Biedaczek! Cieszę się, że mogłam tu u ciebie przeczytać wiele mądrych słów. Jesteś naprawdę odpowiedzialą osobą i bardzo dobrze zrobiłaś, że pojechałaś z Tygryskiem do weta!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie :)
Odpozdrawiamy również :-)
UsuńDziękuje za dobre słowo :-)
Wiesz taki zwierzak w domu to członek rodziny, nie wyobrazam sobie nie iść do lekarza, nie zareagowac ... serce by mi pękło gdyby cos mu sie stało. Chyba sumienie by mnie meczyło do końca zycia ....
Zapraszam i pozdrawiam :-)
MożeTygrysek jak wiele kociaków uwielbia cokolwiek, byle pachnące ? Wczoraj wyciągałam z pycholka celofan od parówki, tak ze 20 cm, znam ten twój strach. Ale lepiej się wystraszyć i popędzić do weta, niż nie zareagować :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i mizianki dla Tygryska
Łakomczuchy straszne ... a jak pachnie to masz rację - kotek MUSI to miec :-)
UsuńKiedys zaliczyłam szok jak mojemu Tygryskowi z doooopolka wystawał malutki kolorowy kawalek folii !!!
Okazało sieze to jest taki maluuutki kawałeczek z kolorowej miotełki ktora bawia się koty.
Dobrze ze nie była ostra ..........................................
Pozdrówka :-)
Najważniejsze, że Tygrysek już czuje się dobrze. A tak to jest przy kotach, że choćby się miało oczy dookoła głowy, to one i tak coś wymyślą ;)
OdpowiedzUsuńOj wymyśla wymyslą , nawet lodówke sobie otworzą :-)
UsuńAle o tym w innym poście będzie ............................................ :-)
Jak koteczek po takim zastrzyku leży trzeba go po prostu przykryć kołderką.Zdrówka i jak najmniej stresów.
OdpowiedzUsuńA był kotek przykryty jego ulubionym kocykiem jak tak sobie pół nocy na kanapie siedzielismy :-)
UsuńMnie cały czas martwiły jego zimne łapki .... zawsze ma takie cieplutkie - kaloryferkowe....
Ja Mechatek powiem wprost - limit na przygody nigdy nie jest wyczerpany...
OdpowiedzUsuńNo i to mnie martwi ... bo znam mozliwości tych moich kochanych łotrzyków ...
UsuńJak to juz ktos tutaj wspomniał - z koteckami nigdy nie wiadomo co im strzeli do łepka :-)
Z mojej wyszło długie sznurkowe spaghetti samo po tygodniu, ale kolejnym razem zrobiłabym to co Ty. Brawo za szybką reakcję!
OdpowiedzUsuńNo wiesz jak zauwazysz to zareagujesz. Domyślam się ze tez sie lekko zdenerwowałaś ...
Usuń