poniedziałek, 1 kwietnia 2013

A miały być odskocznią ...

... Święta !!!   

Bardzo dużo się dzieje w mojej pracy, bardzo stresujacych zdarzeń, zmian itp. Żyje się w permanentnym stresie i istrachu nad którym udaje sie zapanpować tylko chwilami.

Przez ostatnie dni odskocznią były święta i okres przedświąteczny ... wszyscy się zafiksowaliśmy na Wielkanoc, aby myśleć o czymś pozytywnym. Przyszedł weekend, a nerwy nadal z tyłu głowy gdzieś za mną chodzą. Pierwsze święto to jedyny dzień oderwany od złych myśli  - wizyta u rodziny, miła i sympatyczna.
Dzisiaj znowu boję się dnia następnego ...
Stres jest silniejszy od wszystkiego i nie da się z nim walczyć skutecznie.

W kocim świecie nuuuuuuuuuuuda. Kociaki leżakują, pomiaukują ... broić im sie nie chce ... udzielił im się chyba mój nastrój...
Ale nudny i nieciekawy ten post .... jednak cały czas się zastanawiam jakich czasów doczekaliśmy. Tęsknię za jeszcze nie tak dawnym czasem gdy do pracy szło się z uśmiechem, z uśmiechem wszyscy się witali i z uśmiechem szło się do domu ...

... i po Świętach :-)))   Oby do weeeeeeeeeeekendu :-)))))

17 komentarzy:

  1. znam to uczucie,przerazaz mnie fakt ze trzeba jeszcze tyle lat pracowac,do 67 lat?!ja juz nie mam sily...:( ani checi

    OdpowiedzUsuń
  2. Będzie jeszcze dobrze i jeszcze lepiej- przeczekaj trudne chwile. Wszystko się wiecznie zmienia, raz na gorsze, raz na lepsze...sama wiesz. Nie daj się zwariować! Najlepiej idź z kotami spać i bądź dobrej myśli. Trzymam ogon na supeł żeby Ci się ułożyło.

    OdpowiedzUsuń
  3. I dlatego tak wszyscy z utęsknieniem czekają na weekend...

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak - wydaje mi się że kiedys było łatwiej - nie było stresu - spokój.

    OdpowiedzUsuń
  5. Alison, łączę się z Tobą w bólu... gdy przychodzi ostatni wieczór weekendu, już nic mnie nie cieszy... myślę tylko o tym, co mnie czeka następnego dnia w pracy :( od 2 tygodni ze stresu boli mnie łopatka (jakiś mięsień mi się naciągnął...), nawet grzanie moich kocurów i wylegiwanie się na moich plecach nie pomaga. Można zmienić pracę (ale nie wiadomo co nas spotka w nowej;) ) lub po prostu starać się traktować ją z luzem. Spróbuję to drugie praktykować od jutra :)
    To się rozpisałam...
    Pozdrawiam mocno :* Głowa do góry. Niech pociesza Cię fakt, że zawsze jak wracasz do domu, Twoje koty osłodzą Ci popołudnie :D

    OdpowiedzUsuń
  6. aloson, unikaj stresu za wszelką cenę. uodpornij sie jakoś na niego koniecznie, mnie o mało nie zabił. nie daj się, kochana!
    uściski:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie da sie oj nie da walczyć ze stresem tym. Odkąd wyjechałem sobie z kraju, mój stres zmienił swe oblicze. Co z tego ze w weekendy i wieczorami sprawdzam emaile i niekiedy szlag mnie trafia jasny w niedziele w łóżku już będąc, kiedy wkurzona w poniedziałek do pracy docierajac w pól godziny po oficjalnym jej rozpoczęciu myśle sobie - niech sie cieszą ze w ogóle przyszłam! O!

    OdpowiedzUsuń
  8. Przykro mi z powodu stresu w pracy.... Może trzeba zmienić podejście?... Zmienić pracę?

    OdpowiedzUsuń
  9. Ech, ja też nie mam ochoty iść do pracy :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Znam uczucie stresu! Masakra.
    Powodzenia wszystko się ułoży! :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Mogę Cię tylko wirtualnie przytulić, co też czynię :-) Pozdrawiam Alu serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Postrzega się nas jako naród ponuraków, zawsze gdzieś pędzących ulicą, ze spuszczonymi głowami, nosem na kwintę. To nie jest ponuractwo, to życie pełne stresu i niepewności jutra. Chodzimy do pracy, by zamiast godziwej pensji dostać jakąś jałmużnę, która np. mi nie starcza na opłaty i podstawowe potrzeby. Tyramy od rana do wieczora w swojej normalnej pracy, potem dorabiamy bokami byle zarobić parę dodatkowych groszy. Gdy przychodzi weekend zamiast się zrelaksować to kombinujemy jakby tu jeszcze dorobić albo martwimy się że za dwa dni już poniedziałek i praca, w której byle widzi mi się szefa może być powodem twego zwolnienia a do tego ludzie wokół fałszywie mili a gdy tylko nadarzy się okazja gotowi podstawić ci nogę. Człowiek niewyspany bo po głowie całą noc kołaczą różne myśli, jedzenie nie smakuje bo z nerwów staje w gardle. Przychodzą wakacje - zamiast odpocząć nawet nie masz za co wyjechać choć na kilka dni za miasto. Z przerażeniem myślisz co będzie jutro, jak wyżyć kiedyś z głodowej emerytury (o ile się jej w ogóle dożyje), jakie g..o przyniesie kolejny dzień...

    OdpowiedzUsuń
  13. Alu, trzymaj się kochana, na stres trzeba coś podziałać, jakieś biegi, joga, może boks?? wiem, wiem....gadanie, sama mam noc pełną koszmarów i ciągłego budzenia się za sobą....no cóż, jutro już środa i tak o jeden dzień bliżej do weekendu

    OdpowiedzUsuń
  14. Znam ten ból ... U mnie to już wspomnienia ,ale bolesne niestety -/
    Dobrze że masz ten azyl w domu ,bo jakby jeszcze w domu było nieciekawie ,to by było naprawdę źle .
    Kciuki za mniej stresu w robocie !
    Pozdrawiam serdecznie .

    OdpowiedzUsuń
  15. Już do weekendu jeden dzień :) będzie dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  16. Dziękuję Wam wszystkim i każdemu z osobna za dobre słowo.
    Znacie to zapewne co niektórzy z autopsji jak wnioskuję.
    Strasznie jest jak tak człowieka zżera wszechogarniający stres.
    Dobrze że są weekendy jakoś się człowiek resetuje chociaż troszkę.

    Trzymajcie się też WSZYSCY :-))))))

    OdpowiedzUsuń