piątek, 31 sierpnia 2012

Kosiarz trawnikowy ....



...Czekją i się denerwują. Kosi ten facet trawe jakimś dziwnym hałasującym traktorkiem, że aż się kociaki boją na balkon wyjść . No to czekają :-) ...

środa, 29 sierpnia 2012

"Kwiatki" balkonowe :-)






             .... nadeszło lato trzeba było posadzić kilka kwiatków w  jedynej skrzynce na moim malusim balkonie. Oczywiście na wprost drzwi balkonowych i oczywiście w żółtym/słonecznym kolorze, poprzeplatane błekitnym i czerwonym akcentem.
Rosły sobie kwiatki pięknie ciesząc oko ... aż w pewnym momencie dwa futra zaanektowały skrzynkę na amen. Nie mamy ogrodu, trawki, drzew, krzaczorów to musi wystaczyć skrzynka z odrobinką ziemi ...

Są tacy którzy twierzą, że koteczki trochę w tej skrzynce "narozrabiały",  że kwiatki jakoś traciły swój blask i schły na potęgę.

Ale czy nie wyglądają uroczo zdobywcy skrzynki balkonowej do której musieli się skradać po cienkiej barierce. Na szczęście balkon osiatkowany...

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Muzykalny kot :-)



           ... jak dobrze jest mieć kilka dni urlopu, wyluzować się, nie spieszyć się , poczytać, posłuchać muzyki.  A jak Twoje koty dzielą z Tobą ten czas też na relaksie to jest pełnia sczęścia.

Poniżej mój muzykalny kotek .... wczuwa się :-))))








sobota, 25 sierpnia 2012

Pysia i Tygrysek - kotki dwa zapraszają ;-)



           ... gdy zamieszkały ze mną dwa kociaki Pysia i Tygrysek byłam zupełną debiutantką w świecie kotów. Zaczęłam w internecie szukać osób które również opiekują sie kociakami. Trafilam na blog Kotyszków u Amyszki  ... zaglądam do nich już prawie dwa lata, uwielbiam Filipka, Karmelka i Gucia. Ciężko jest pogodzić sie ze śmiercią seniorka ... przeżył szczęśliwe 16 lat dając radość swoim opiekunom.
I tak własnie od Amyszki zaczęło się poszukiwanie nastepnych blogów .... jest ich sporo i do każdego zaglądam, śledzę losy, podziwiam   - dużo sie od Was nauczyłam  :-)

Zapraaszam do odwiedzin mojego skromnego bloga  i  moich słodkich kociaków .... :-))))


PS. Często i chętnie umieszczam komentarze w Waszych postach, ale one znikają /u Amyszki pokazują sie nawet jako spam/, nie wiem na czym ten problem polega, może kiedyś to rozgryzę.
Póki co pozdrawiam i zapraszam :-)



 

piątek, 24 sierpnia 2012

Mój zaczytany kotek.

            Właściwie oba bardzo lubią czytać :-)  Sprawdzają czy dobrze ustawiłam książki, jak ktoraś jest w złym miejscu ląduje na podłodze. Ustawienie jej w innym miejscu tez nie gwarantuje, że tam zostanie ...

Koteczki przestawiają je  cały czas ... :-)))


wtorek, 21 sierpnia 2012

No i zrobił się koci parapecik.


       Nigdy nie miałam kotów "w domu", ludzie opowiadali że skaczą po meblach, że wszystko niszczą ... że trzeba zmienić/zabezpieczać wiele rzeczy w mieszkaniu na ich przyjęcie. Pomału zaczęłam to dostrzegać.
       Mieszkaliśmy juz razem 4 m-ce, im były kotki większe, tym wyżej wchodziły. Bardzo im sie spodobał parapet. Za oknem ptaszki, robaczki  - caaały świat :-)))

Co raz mniej miejsca było na moim parapecie na te małe dupeczki...






Co raz wiecej drobnych przedmiotów z parapetu i z innych miejsc trzeba było chować .
Kilka kwiatków /nawet kaktusy/ i gadżetów skończyło tragicznie ..






Zaanektowali cały parapecik . Przyszły Święta Bożego Narodzenia i na parapecie główną ozdobą były koty :-)))   Zamiast choinki :-)))








Czyż ten wystrój parapetu nie jest uroczy .... co tam ramki, kwiaty i inne pierdolety . Wszyskie zniszczenia mają wybaczone !!! Mogę na nich patrzec godzinami. Teraz to nawet mają legowiska parapetowe, ale o tym innym razem ....:-)))

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Zapasiki ...


Małe kociaki mają bardzo duzo energii , cudownie sie bawią i nigdy nie mają dość .
Tylko cieszyć sie takim widokiem zanim podrosną ...:-)

Rozważania....






... wiem można powiedzieć, że zabiedzonym małym kociętom uratowałam życie. Ale ... odkąd ze mną mieszkają targają mną sprzeczne uczucia. Mają cieplutko, sa dwa /jest im raźniej/, jedzonko w misce na życzenie, "służbę" która wygłaszcze, wymizia, wyczesze. Jednak gdy widzę z jaką tęsknotą patrzą za okno to serducho troszkę boli. Łapię się z myślą czy zabrałam im wolność, nie biegają sobie po drzewach, nie buszują w krzaczorach ... nie znają smaku wiatru we włosach...hm raczej wibryskach. Mieszkamy w bloku w pewnym sensie w złotej klatce .  /refleksja zanim powieszono siatkę na balkonie/.

Pytanie brzmi co jest lepsze ... życie wygodne w  pieleszach i dostatnie pod opieka weta, gdy tylko kotek kichnie - przysłowiowo ... czy "radosne" życie pod blokiem wokół parkingów, niebezpieczeństw, innych zwierzaków i złych ludzi, ale pełną wolnością.  ...  Ta myśl chyba nie opuści mnie nigdy ...

Szaleństwom kociaków nie było końca ... jak dobrze mieć towarzysza do zabawy :-)))



.... no i moje rozbrykane koteczki szalały, rozrabiały i wszędzie było ich pełno. Przez pewien czas nie mogły się wdrapać na wyższy poziom drapaka bo był dla nich za duży, więc trzeba było dupeczki podsadzać. Słodkie małe kuleczki ... mogłam patrzec godzinami. I tak nam mijała jesień, kociaczki rosły i rozrabiały. Kotek którego nazywam Tygryskiem, Ziutkiem, Ryśkiem, Mańkiem, biszkopcikiem ... /kot wielu imion/ od małego jest miziastym przytulaskiem z głosikiem malutkiego kociaczka. Natomiast kotka czyli Pysia, Ziutka, Mania itp itd lubi gryść i drapać. Małe, drobne stworzonko, a pazurki i ząbli ma jak igiełki ... blizny mam do dzis . Cdn :-)

Jakoś leci ....


..... no i jak to się mówi "pierwsze koty za płoty", daliśmy radę kotki i ja. Nie mogłam się na nie napatrzeć, takie milusie mordeczki i wielkie ufne oczka. Biorąc pod uwagę fakt, że były uratowane od śmierci trochę zabiedzone wymagały sporej uwagi. Troszkę dzikie nieładnie pachnące, ale tak bardzo chciały żyć i rozrabiać. Jak wcześniej wspomniałam miały koci swierzb uszny, wiec przez kilka tygodni trzeba było wstawać wczesniej, przepłukać uszka, załadować maść, rozmasować i wymiziać koteczka, każdego z osobna. Kotek posłusznie poddawał sie zabiegom, natomiast kotka /kapryśna jak to dziewczyna/ darła się, drapała i gryzła. Zawijało się kociaka w ręcznik i taką drącą się mumię poddawało zabiegom leczniczym. Wieczorem to samo ...  Tradycją stały się poranne i wieczorne gonitwy ku mojej rozpaczy, /jeszcze nie wiedziałam co mnie czeka gdy podrosną ;-)/ ... trzeba było łapać wszystko co mieli po drodze, a  mogło się np stłuc lub rozlać. I tak małymi kroczkami uczylismy się mieszkać razem ...

Pierwszy dzień w nowym domku ....



  















 
    ... namawiała mnie m-c , mówiła że są takie malutkie, milusie, puchate, że ich mama zginęła pod samochodem. A ja sie zastanawiałam i zastanawiałam, przetaczały się w mej głowie różne mysli za i przeciw, ale w końcu wygrała miłość do zwięrząt. I takim właśnie sposobem trafiły do mnie dwie malutkie kuleczki, przestraszone, zapłakane  ze strasznym świerzbem w uszach i brudnym futerkiem. Przestraszyłam się, czy dam sobie radę, czy wytrzymam wieczne gonitwy, nieustającą demolkę i mozliwość siusiania gdzie popadnie. Był 8 pażdziernika 2010 roku piątek  .... cały weekend na zapoznanie się :-))) W transporterku kruszynki zajmowały mało miejsca, strasznie plakały, a ja prawie razem z nimi. Pierwsze kroki skierowaliśmy do weta, zbadał, zważył, dał lekarstwo /pastę i płyn do płukania uszek/ na świerzb, wystawił dzieciakom książeczki, pogratulował odwagi  i życzył powodzenia.  W domu czekała na nich wyprawka /drapak, kuweta, miseczki, legowisko i zbawki/. Pierwsze kroki skierowali do kuwetki / dobrze wychowane maluchy/, potem do miseczek z jedzonkiem, a potem to już dzikie harce. W końcu usneli  i ja też z drżącym sercem i myślą "czy dobrze zrobiłam" .... co przyniesie następny dzień ...



Budujemy blog ...... cegła po cegle ............ :-)))