niedziela, 30 listopada 2014

Kocia kwiaciarnia - KWIACIARENKA ....

Marzena "Kwiaciarenka" to dzielna i skromna  dziewczyna o wielkim sercu.
Prowadzi bloga ...
... na którego wiecznie nie ma czasu.
Pracuje w lecznicy, a prywatnie ratuje koteczki i psiaki.
Miała kiedyś kwiaciarnię w takim osobnym domku ...
... teraz jest tam schronienie dla kotów i piesków.
Co chwilę ktoś podrzuca nowe.

Zbliża się zima, w domku  trzeba ogrzać, trzeba też nakarmić sporą grupę zwierzaków.
Same nic na zewnatrz nie upolują, pomóc może im CZŁOWIEK - DOBRY CZŁOWIEK.
 
....................................................................................................................................................
 
Każdy z nas może pomóc !!!
Może pomóc na dwa sposoby;
 
1. Możemy zrobic wpłaty na konto  o treści "WĘGIEL" - domki trzeba zimą ogrzewać
   Numer konta BZ WBK:
88 1090 2590 0000 0001 2206 5444
 
2. Możemy zrobić paczkę (osobiście lub przez np ZOOPLUS) i przesłać żwirek i karmę
  Kontakt do Marzenki :


To nie musi być kosmiczna kwota ... zwykły worek z węglem to 20 zł
Karma tez nie musi być super markowa.
W  ilości osób siła !!!
 
........................................................................................................................................................ 
 
Pomózmy  dziewczynie uratować te zwierzęta, aby mogły przetrwać zimę. 
Otwórzcie swoje serca .... bardzo Was proszę.
 
 
Przykładowe zdjecia podopiecznych  Marzenki;
 
 
 

wtorek, 11 listopada 2014

A tak fajnie było nam razem ...w domku ....


Ostatnie jedenaście dni spędziłam w domu (chorobowe) z kotysiami, było fantastycznie gdy już się zaczełam lepiej czuć.
Kotki to baaardzo dobre termoforki dla leżacego plackiem choruszka.
( Opiekowały sie mną dzielnie :-) )

Dziś mam stresujący dzień na samą myśl, że jutro do pracy trzeba iść.
Przykre to jest tym bardziej, że w mojej korporacji jak masz temperaturę, bierzesz antybiotyki , chodzisz do pracy i po mieście to jest ok.
Ale jak już osłabniesz tak że musisz sie położyć i wyleżeć choróbsko to jesteś symulantem.
Masakra i tak jest o każdym - niech tylko ktoś zachoruje.
Jak umrzesz człowieku to wreszcie wierzą, że Ci coś jest
A ile mnie czeka pracy nie wspomnę ...brrrrrrrrrrrrrrrrrr ..... aż sie boję.

Moje kotki chyba czują, że mam stresa , cały dzień przytulaskują, pocieszają - kochane są.

Przez ten tydzień zauważyłam, że mój kocurek nie może zapomnieć o lecie kiedy to wiecznie na balkonie siedział i monitorował osiedle.
Teraz płacze i miaukoli o poranku kazdego dnia pod oknem balkonowym.
Wypuszczałam go na chwilke w południe kiedy było cieplej ....
Już mi go żal ... robi sie co raz zimniej moze sam zrozumie że zimniutko i lepiej przy kaloryferku pospać :-)
 
Miłego wszystkim Wam, domku dla poszukujacych koteczków i zdrówka dla choruszków !!!





 

niedziela, 9 listopada 2014

Koci sznurkojadek ....

Wszyscy którzy zaglądacie do nas od dawna pamiętacie zapewne wpis "Uwazajcie co jedzą Wsze koty" opis niemiłej przygody i jak to sie skończyło operacją dla mojego Tygryska - TUTAJ ....
 
Całe wydarzenie nauczyło mnie wiele, a przede wszystkim, aby wszystko co może skusić kotka i jest w zasadzie niejadalne lub jest ryzyko że PRZEZ KOTA NIE PRZEJDZIE zawsze trzeba szybko chować/sprzatać przed kociakami.
 
Taaaaaaaaaaaaaaaaaaaka mądra juz teraz jestem i co ... Tygrys mnie przechytrzył :

oooooooooooooooooooooooooo

Jest sobie 2gi listopada godzina 18:15  (buszuję juz w piżamie bo chora jestem) robię sobie kanapki w kuchni .
Kupiłam fajną wędlinkę omotaną sznureczkiem (tak jak prawdziwe szynki), sznurek gruuuuby i duuużo go wbrew pozorom po zdjeciu z wędliny.
Kładę cały sznurek na brzegu deseczki z zamiarem wyrzucenia do kosza.
W tym czasie zagotowała sie woda, wiec odruchowo odwróciłam sie przygotowałam herbatę.
Jednak gdgy sie odwróciłam ponownie do deseczki z kanapkami coś mi nie pasowało ... SZNURKA NIE MA !!! 
Moj kochany Tygrysek aż mlaskał oblizując się i patrząc na mnie z minką - daj jeszcze.


Oooooo matko co tu robić ... !!!  Sznurek nie jest bawełniany - nie strawi sie w brzuszku.
Co tu zrobić żeby kotek to zwymiotował !!!  NIE WIEM ...... gonitwa myśli, a czas leci.
 
Z uwagi na to że w niedzielę nasza ulubiona przychodnia jest zamknięta zadzwoniłam do innej całodobowej.
Pan doktor wet kazał zaraz przyjechać. Juz mi się żal koteczka zrobiło .......
Dostał zastrzyk powodujacy wymioty ..... pan doktor stwierdził że "taka kooopa sznurka sztucznego grubego by przez kota nie przeszła i dobrze zrobiłam że zauważyłam i że przyszłam"
 
Bieeeedny byl moj kotek jak wróciliśmy do domu, jak po pawulonie - nawet nie drgnął.
Ułożyłam go na jego ulubionym legowisku .... jęzorek też mu wisiał z mordeczki .
Łapki jakieś zimne miał, uszka też. Co chwilę sprawdzałam czy oddycha .... nie źle kopnął go ten zastrzyk.



Pan doktor wpisał do książeczki że sznurek w kawałkach ale miał gdzieś z pół metra.
Zdjęcia nie mam , z tego wszystkiego nawet o tym nie myślałam, aby focić.

 
Leżał tak kotyś już ponad godzinę, cały czas chłodne mial ciałko, a ja nadal sie o niego martwiłam, wiec wziełam go razem z legowiskiem i położylam obok siebie na kanapie .
No i stało się !!! Kotek nie mial czucia prez ten zastrzyk wiec "zlał się" !!!
Zalał mi całą poduchę z kanapy, załamka ... szybko poszukałam neutralizator kocich zapachów (tez ma nieciekawy zapach) niweluje je skutecznie.
Pogoda piękna to poduchę/siedzisko wystawiłam na dwa dni na balkon.
Teraz nie ma śladu ani zapachwego ani plamowego .... całe szczęście.
 

Minął tydzień kotek hasa, bryka jak gdyby nigdy nic.
Juz nie wiem jak pilnować to moje kocie bure serduszko.
Cokolwiek robię w kuchni staram sie mieć oczy wokół głowy, ale i tak jak widać te spryciule wykorzystają każdą okazję.


 
Najdłam się stresów i strachu , kotka uratowałam, kasy troche straciłam - to niiic.
Aleeee ogromnie się cieszę że się dobrze skończyło i nadal mogę patrzeć w te piękne oczęta, miziać cudowne foooterko, przytulać cieplutkie ciałko i całuskować pachnącego kotecka !!!!
 
Mam nadzieję ze ten mój kochany osiołek juz wyczerpał limit na tego rodzaju przygody.
 
Pozdrawiam serdecznie :-)
 
 
 
 

poniedziałek, 3 listopada 2014

Bo klapnięte uszko mam ......:-)


.... tak ten kłapouszek z klapnietym uszkiem to nie MIś Uszatek to prawdziwy kotek,
kotek który szuka domu i dobrego człowieka.
 
Piękny, dzielny kotek.
Rudziaczek, cieplutki, miziasty i taki proczłowieczy .... :-)
A wszystko na jego temat u Amyszki ... tutaj !!!!
Taki kotek to prawdziwy przyjaciel ..... moze ktos z Was da mu DOM ???


Całym sercem trzymamy kciuki aby udało sie temu kochanemu koteczkowi odnaleść domek z człowiekiem  - dobrym człowiekiem


 

niedziela, 2 listopada 2014

Co u kotki Maskotki ... Uprzejmy Łoś :-)



..... w poprzednim wpisie wolalismy do Maskotki, aby powiedziała co słychać o kotki ze złamaną łapką i na operację której czekaliśmy. Kotka jako straszny dzkikus trafiła do przychodni Uprzejmy Łoś  i tam oswaja sie z człowiekiem ......................

 
 
No i własnie "Uprzejmy Łoś" odpowiedział nam na nasze zawołenie - dziękujemy ;



Maskotko tak nas wciągnęła ta historia, że bardzo pragniemy wiedzieć jak sie skończy.
Pozdrawiamy serdecznie :-)