No i narobiła mi stracha Pysia jedna ... no ...
Sobota
Sobota
Kupiłam im kilka seszetek pewnej wcześniej nam nieznanej karmy. Karma zawierała mięsko i warzywa - kolorowe kawałeczki. Kociaki wcinały, aż im się uszy trzęsły .
Niedziela
W niedzielę rano sprzątając kuwetę znalazłam kilka malutkich czerwonych grudek, pomyślałam, że z karmą jest coś nie tak skoro kotki nie strawiły tych czerwonych kawałków warzyw. Jednak zaniepokoiło mnie to, że Pysia co pół godzinki biega do kuwety . Wieczorem zajrzałam i zorientowałam się ze te malusie czerwone kulki to małe ilości moczu z KRWIĄ. Przyznaję, nie źle sie przestraszyłam, od razu zaczęłam wertować internet, im wiecej czytałam tym większą miałam głowę.
Poniedziałek
W poniedziałek rano trzeba było iść do pracy. Kotka brykała, jadła ... czyli do popołudnia może poczekać. Zaczęłam się martwić jeszcze bardziej. Pomyślałam ze muszę złapać mocz i szybko jechać do weterynarza. Tylko jak tu ten mocz złapać ... hmmm. Wyczytałam gdzieś, aby podłożyć jej pod pupę wyparzoną łyżkę. No i udało się uzbierałam wystarczającą ilość. Kotka po południu już chodziła do kuwety co trzy minuty i najwyraźniej cierpiała bardzo skoro w ogóle nie przeszkadzały jej moje podchody z łyżką. Wyniki moczu niedobre .... dostała dwa zastrzyki - antybiotyk i coś przeciwbólowego.
Wtorek
We wtorek już mniej odwiedzała kuwetę i znowu poszliśmy do weterynarza tym razem pobrać krew do badania i po następne dwa zastrzyki. Pobieranie krwi odbyło się spokojnie, a to tylko dlatego, że "Pan Wet" ubrał kota w "kaftan bezpieczeństwa" inaczej wszyscy byliby podrapani i pogryzieni. Nobel się należy wynalazcy tego kubraczka :-))) W domku kocia brykała już jak mały kociak.
Środa
W środę pojechaliśmy omówić wyniki, kota dostała jeszcze raz dwa zastrzyki. Pan doktor podejrzewa zapalenie pęcherza dostała tablety na 10 dni. Po tym terminie mamy dać mocz do zbadania - tym razem już nie będzie tak łatwo go złapać :-( W kuwecie krwi nie widać. A za m-c badamy ponownie krew.
/chyba sama ją tak załatwiłam wypuszczając z bardzo ciepłego pokoju na balkon, a kita ma delikatny i wrażliwy pęcherz, za długo na zimnym, metalowym zewnetrznym parapecie przesiadywała/
Przyznam, że się bardzo przestraszyłam , już myślałam że ma każdą chorobę o której czytałam w internecie. Pan doktor uważa że nerki i wątroba są ok. Oby diagnoza była poprawna . No to Pysieńka się kuruje, grzecznie wcina lekarstwo, rozrabia jak zawsze.
... ja martwię się nadal :-( ...
Współczuje. Ale na pewno wszystko będzie dobrze - trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, przydadzą się ....
UsuńWspółczuję bardzo, bo ja przechodziłam zapalenie pęcherza z Dyziem...brrr nigdy więcej. Pocieszające może być jedynie to, że dziewczynki łagodniej znoszą to niż chłopaki. Mam nadzieję, ze szybko Pysiunia dojdzie do siebie.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo .... młoda jest, to może dzielnie szybko wyzdrowieje mój drapiąco-gryzący łobuziak - oby.
UsuńOj, to bidulka Kicia i bidulka Ty. Mam nadzieję, że Pysia szybko wróci do zdrowia!!
OdpowiedzUsuńŚciskamy i głaski przesyłamy!
Głaski przekazane :-)))
UsuńObie tak bidulkujemy ... jak dobrze ze są weterynarze dla małych zwierząt ;-)
dużo głasków i kciuków dla Pysiulki ode mnie i moich footerek
OdpowiedzUsuńManiusia też kiedyś siusiała z krwią, ale szybko przeszło..wetka informowała, że to może wracać ale u nas jak do tej pory spokój więc może i Pysia nie będzie miała nawrotów, czego sobie wszyscy życzymy...a Ty się nie martw i nie czytaj za dużo w internecie bo wtedy to dopiero się można pochorować ze strachu :*
Za głaski serdecznie dziękujemy :-)))
UsuńWiem Aniu internet potrafi pomóc ale i też ogłupiać.
Nie ma co się nakręcać .... trzeba zaufać weterynarzowi :-)))
To całkowitego wyzdrowienia życzmy Pysi ...
OdpowiedzUsuńZ podziękowaniem :-)))
UsuńOjej, współczuję Wam bardzo :-((( Dużo zdrówka dla łaciatej księżniczki. Oby zdrowiała w tempie ekspresowym. Pozdrawiam Alu.
OdpowiedzUsuńKsiężniczka już się zachowuje jak by nigdy nic, ale tablety łyka - nawet jej smakują :-)))
UsuńDziękujemy i pozdrawiamy :-)))))
Pysieńka wygląda jak Wiśnienka :) Bidulinka kochana,oby szybciutko wyzdrowiała. Jak wygląda taki kaftan bezpieczeństwa?
OdpowiedzUsuńMoże przy następnym pobieraniu krwi uda mi się strzelić zdjęcie ... to Wam pokarzę :-))
UsuńOoooooooo ja tu wśród naszych blogowych przyjaciół kocich widzę kilka takich słodkich, łaciatych kotków - wisieńkowych... :-)))
Biedne panie, kocia i ludzka ;(
OdpowiedzUsuńNo, człowiek uratuje takiego kotka, a potem się bardzo martwi gdy z koteczkiem jest coś nie tak. Będzie doooobrze :-)
UsuńTrzymam kciuki! Na pewno wszystko będzie dobrze - to młoda, silna kicia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńTeż tak myślę - dzielna jest póki co :-)))
Pana weterynarza lepiej poznała ... a symatyczny jest :-)
Uff!!! Dobrze, że to nic poważnego ! :). Trzymam kciuki, żeby wyniki kolejnych były dobre :) i żeby nie było nawrotów...
OdpowiedzUsuńTeż mam dużą nadzieję ;-)
UsuńBardzo współczuję Pysi i Tobie :((
OdpowiedzUsuńNo ale najważniejsze że w porę zauważyłaś i już kuracja trwa :-)
Pod pupki polecam łazienkowe maty -takie niby z pianki - są zawsze ciepłe :-)
Głaski i kciuki dla Pusiuli :)
Dziękuję.
UsuńMają parapetowe legowiska ... tylko ze ja taka "mądra" jestem ze na zewnątrz im nie wyłożyłam .... :-(((
Głaski przekazane :-)))
no to teraz trzeba pilnować, żeby poduszki na tym zimnym parapecie leżały, i będzie ok :) zdrowiejcie szybko!
OdpowiedzUsuńPoprawię się - zdecydowanie :-)))
UsuńTrzymam kciuki za Młodą :* Będzie dobrze:))
OdpowiedzUsuńTrzymaj , trzymaj ... jeszcze o to żeby te cholerne tablety łykała jak należy ...
UsuńNajważniejsze, że w porę zareagowałaś,będzie dobrze,wiele głasków dla Pysi i ciepełka:)
OdpowiedzUsuńGłaski przekazane ;-))
UsuńBiedactwo malutkie :(
OdpowiedzUsuńTeraz chyba bardziej ja denerwuje zawijanie w turban i zmuszanie do łykania tabletek :-)))
UsuńSzkooooda takiego koteczka bardzo ... jak się rozchoruje ..
i przyszedł pan doktor: "jak się masz koteczku?"
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że pysiuńka ma się coraz lepiej. głaski kiciuniu:)
Głaski przekazane :-)))
UsuńWygląda na lepiej, ale ciekawe co wyniki powiedzą ...za tydzień.
Dużo zdrowia dla kici! Będzie dobrze!
OdpowiedzUsuńDziękuję ..... też myślę ze się wykuruje łobuziak ;-)
Usuńbiedna Pysia! Na szczęście szybko zareagowałaś, pęcherz się wyleczy i kicia będzie cała i zdrowa :) wiesz, ja kiedyś mojego kota nabawiłam zapalenia płuc... jak za długo był na mrozie na balkonie... też miałam stracha, na szczęście po serii antybiotyków Baksa ozdrowiała! :)
OdpowiedzUsuńCzyli ... czasami trzeba się przekonać na własnym kocie :-)))
UsuńTak sobie pomyślałam, ze siebie na balkon nie wystawiałam bo mi zimno, a kocie wypuszczałam na 10 lub 15 minut .... mam nauczkę ....
Dobrze ze Twój kotek wyzdrowiał, zapalenie płuc to nie żarty, ale koty są delikatne mimo wszystko.