Nigdy nie miałam kotów "w domu", ludzie opowiadali że skaczą po meblach, że wszystko niszczą ... że trzeba zmienić/zabezpieczać wiele rzeczy w mieszkaniu na ich przyjęcie. Pomału zaczęłam to dostrzegać.
Mieszkaliśmy juz razem 4 m-ce, im były kotki większe, tym wyżej wchodziły. Bardzo im sie spodobał parapet. Za oknem ptaszki, robaczki - caaały świat :-)))
Co raz mniej miejsca było na moim parapecie na te małe dupeczki...
Co raz wiecej drobnych przedmiotów z parapetu i z innych miejsc trzeba było chować .
Kilka kwiatków /nawet kaktusy/ i gadżetów skończyło tragicznie ..
Zaanektowali cały parapecik . Przyszły Święta Bożego Narodzenia i na parapecie główną ozdobą były koty :-))) Zamiast choinki :-)))
Czyż ten wystrój parapetu nie jest uroczy .... co tam ramki, kwiaty i inne pierdolety . Wszyskie zniszczenia mają wybaczone !!! Mogę na nich patrzec godzinami. Teraz to nawet mają legowiska parapetowe, ale o tym innym razem ....:-)))
Piękne kociaki-przytulaki :))
OdpowiedzUsuńA przez te etapy -usuwania wszystkiego - łącznie z kwiatkami też przechodziliśmy ;)
Dla mnie to była nowość, jedna z wielu. Do dziś dostosowyję dom dla kotów, aby im sie dobrze żyło i aby strat było jak najmniej :-)
UsuńSkąd ja to znam... u mnie kwiatki w ogóle nie mają życia. Są podgryzane, zrzucane... :). Jak kociaki małe byly i śmigaly po podlodze to luz, ale jak zaczeły wlazic wyzej, na stoły, szafki, biurko.... to miałam wrazenie ze ktos mi cos zabiera, moja przestrzen :D. Teraz gnojki juz wszedzie wejda, na najwyzsza szafe, szafke...ale cóz tak je kocham, ze wybaczam ;)
OdpowiedzUsuńKochane łobuziaki - mimo wszystko. Z tym zabieraniem przestrzeni miałam to samo, ciężko było sie przestawić ... Czasami mam wrażenie ze mieszkam u niech, a nie one u mnie :-)))
Usuńja też dostosowywuję dom... zabezpieczam okna, chowam kwiaty, legowiska im wymyślam w różnych miejscach ;)
OdpowiedzUsuńDobrze u nas mają te futrzaki :-)))
UsuńFiranek też nie ma :-)
OdpowiedzUsuńJa mam firanki , bo mam dorosłe i starsze koteczki.
Tak, na parapecie największą ozdobą są koty, tu się całkowicie zgadzamy :-)))
Nie lubię firanek /u kogoś mi się bardziej podobają/.... a teraz mam najlepszy pretekst aby ich nie mieć :-)))
UsuńPozdrawiam :-)
Ale słodziaki. Ja mogę tylko pomarzyć o takich widokach, u mnie koty się nie przytulają ;(
OdpowiedzUsuńAlison, nie wiem od czego to zależy, ale faktycznie na moim blogu Twoje komentarze nie są widoczne, a na maila je dostaję. Nie wiem o co chodzi...
Moje im są starsze też mniej sie przytulają, częściej się tłuką :-))) Ale też dbają o siebie nawzajem, wylizują sobie wzajemnie futerko, czyszczą uszy .... jakaś więź została od małego:-)))
OdpowiedzUsuńU każdego moje komentarze lądują w poczcie, czasami nawet jako spam. Nie wiem co z tym fantem zrobić...
U nas cały dom, podwórko i właściwie całe nasze życie jest ustawione pod koty. Małe cholery - ale potrafią nami manipulować ;-)))
OdpowiedzUsuńNiestety ja mam tylko balkon, ale osiatkowany na szczęście. Prawda człowiek robi dla nich dużo i ustepuje, dogadza i to z własnej woli ... też się nie moge nadziwić sobie :-))
UsuńTo zupełnie jak u mnie. Jak Mefisto z Baldrickiem zaczęli te swoje dupale przeciskać między kaktusami, to musiałem im zrobić miejsce. Teraz Mefisto stale okupuje okno, a moje kochane kaktusy, no cóż, część z nich musiała wylądować na klatce schodowej.
OdpowiedzUsuńhttp://baldricksclaw.blogspot.com/2011/11/parapetowa.html
Taki kotek w oknie to zawsze dla mnie był smutny widok. Myślałam ze krzywda mu się dzieje, że jest uwięziony. Teraz wiem ze sie myliłam, po prostu kociaki lubia obserwować świat ....
OdpowiedzUsuńWasz Mefisto czasami na spacerki wychodzi i to jest fajne, moi za to mają mini balkon. Zawsze trochę radości i wiatr we włosach :-)))
Jasne, parapet, okienko, to takie TV dla kota. Mefisto zanim zaczął wychodzić na spacer z nami, to godzinami wyprostowany jak struna siedział w oknie i obczajał nowinki ze świat - coś jak sąsiadka plotkara wiecznie w oknie ;)
Usuń