niedziela, 16 września 2012

Parapecikowa panienka :-)


Całe lato dziewczę spędziło na balkonie  - całe noce i dnie   

Kiedy Tygrysek wylegiwał się wygodnie w legowiskach,  Pysia zajęła parapet . Szalała przeważnie w nocy   jak dużo  gonitw można urządzać na tak małym balkonie. Troszkę przy tym hałasowała, a wszyscy dookoła w nocy mieli okna pootwierane bo upał. Codziennie czekałam czy jakiś sąsiad nie przyjdzie z pretensjami.  Rano siłą trzeba było towarzystwo wciągać do mieszkania przed wyjściem do pracy i zamknieciem na ten czas balkonu.
Parapet zewnętrzny i wewnętrzny to jej królestwo.  I znowu mogę powiedzieć  - jakie szczęście że mam osiatkowany balkon J
Że wspomnę o niezliczonej ilości złapanych i spałaszowanych robaczków, muszek, o przegadanych po kociemu godzinach  - do ptaków, sąsiadów …


Moje koty dwa w pewnym sensie stały się atrakcją dla sąsiednich balkonów gdzie są małe dzieci  ….
„ mamo zobacz kotek , ooooooooo drugi kotek”,
 „on na mnie patrzy”,
„ mogą kotki do mnie przyjść  ?”
 „ mamo zrób coś żeby kotki wyszły na balkon”,
„ możemy mieć kotka ???”
Wygląda na to że dzięki moim kotom, dzieci spędzały letni czas na balkonach  J J J

14 komentarzy:

  1. Faktycznie, niezłą atrakcję dzieciaki miały :-)))
    Nie ma to jak osiatkowany balkon, wygoda dla wszystkich...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Największa dla mnie hehehe ... nie wyobrażam sobie w gorace lato siedziec z siersciuchami w zamknieciu. Spacery na smyczy nie wchodza w grę .... :-(((

      Usuń
  2. Ale szczęśliwy koci pyszczek :) też bym pół dnia spędzała na balkonie, gdybym miała w sąsiedzywie takie piękności ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale widac naprawdę, ze balkon im sprawial radochę .... :-))

      Usuń
  3. Ehhh... i co ja mam powiedzieć... osiatkowany czy nie, balkonu nie mam! Tak sobie uświadomiłem też, że irytują mnie dzieciaki, bo ich reakcja na kotka/pieska przeważnie jest taka, jakby nową zabawkę zobaczyły, chciały mieć, jak się znudzi można wyrzucić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt !!!! Ta dzieciarnia byla troche denerwująca, ale cóż poradzić. Mają mądrych rodziców i nie mają prawdziwych zwierzaków póki co ...

      A nie myslałes o siatce tylko na okno, aby Mefisto widział swiat na żywo i czuł powiew powietrza.

      Usuń
    2. Mam tak samo z dzieciakami, wnerwia mnie jak traktują zwierzę jak zabawkę, ale im jeszcze można wybaczyć, gorzej jak rodzice są tak durni, że biegną zaraz spełnić zachciankę gówniarza.

      Do nas czasem wpadały dzieci z rodziny, które nie potrafiły zrozumieć, że kot boi się jak się na niego biegnie z piskiem: "koootek!!!". I koty uciekały na górę do sypialni, a dzieciaki dostawały zakaz wchodzenia tam (ku niezadowoleniu rodziców, ale to akurat mam gdzieś).

      Księżniczka na swych parapetowych włościach prezentuje się faktycznie po królewsku :-) Głaski i pozdrowienia :-)

      Usuń
    3. Dziękujemy za głaski :-)))
      Zgadzam się w 100%, przed dzieciarnią często trzeba bronić zwierzęta...
      Ja się tak mądruję bo u mnie kontakt z tymi dziećmi był na odległość .... pomiętolić kociaki tymi małymi rączkami nie mają szans :-)))
      W przypadku małych dzieci najlepszy jest kontakt wzrokowy :-)))
      Rodzice to już trudniejszy przypaek ;-)))))))))))

      Usuń
  4. Smutno będzie od jesieni -tej deszczowej i zimnej ...aż do ciepłej wiosny ...bo będzie szlaban na balkon .
    Niech korzystają póki się da ! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już widać smutne minki gdy jest zimna noc i zamykam balkon. Krążą krążowniki i miaukolą, ale nie ma zmiłuj się ...
      Będą sie nudzic i jeszcze bardziej broić.
      Damy radę ... jakoś :-)))

      Usuń
  5. Zazdroszczę osiatkowanego balkonu! Mam nadzieję,że kiedyś gdzieś osiądziemy na stałe i Grzanka też będzie mogła bezpiecznie spędzać czas na zabezpeczonym balkonie... Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. I tego Wam i Grzaneczce życzę :-)))
    Nigdy nie wiadomo jak potocza się nasze losy ......
    Również pozdrawiam :-)))

    OdpowiedzUsuń
  7. U nas na balkonie ludzie pokazują sobie czasem pięć kotów :-) Osiatkowany balkon to fantastyczna sprawa. Tylko gorzej jak trzeba go zamknąć. Nasz Bazyl potrafi bardzo głośno domagać się wypuszczania. Nie powiem czasem mamy ochotę go zamordować :-) Ale i tak cieszę się z balkonu - marzy mi się tylko jeszcze klapka dla kotów ale na razie nie ma na nią szans.
    Dołączam do czytelników Twojego bloga z wielką przyjemnością :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziekuję bardzo i zapraszam.
    Może zbyt często postów umieszczać nie będę - brak czasu ... ale postaram się :-)))

    Tez mam teraz kłopot ... koty "stanowczo" domagają się otwartego balkonu, oby jesień polska złota i ciepła była jak najdłużej :-)))

    OdpowiedzUsuń