Jak Wam opisałam w poście - tutaj ugryzł mnie nietoperz gdy próbowałam mu uratować życie.
Po przygodzie ubiegłorocznej z innym nietoperzem (opis - tutaj) moje koty niewychodzące zostały zaszczepione przeciw wściekliźnie.
No cóż ale człowiek nie !!!
Więc po całym zdarzeniu trzeba było udać sie do lekarza.
1. Lekarz rodzinny
Wysłał mnie do poradni chorób zakażnych gdzie we wtorek zapisano mnie na sobotę i na tym koniec. Od lekarza antybiotyk Xorimax. Zgłosił tez ten przypadek do SANEPIDu
Zaniepokojona brakiem szczepienia udałam sie na pogotowie...
2. Lekarz na pogotowiu;
- skad Pani wie że to był nietoperz - wie Pani jak wygląda
padłam, mówię do niego
- z kazdego pacjeta robi Pan idiotę ?
troche sie wzburzyl
ale palant totalny siedzi sobie i mówi do mnie tak
- hmmm nie pamietam jak sie postepuje w takich przypadkach ...
padłam po raz drugi
Dostałam zastrzyk przeciwtężcowy i bye bye
3. SANEPID
Na drugi dzień zadzwonił Pan z SANEPIDu i mówił aby zaraz jechać ( do innego miasta bo w naszym miescie nie ma) do kliniki chorób zakaźnych na szczepienie.
4. Lekarz z kliniki
Bardzo miły i kompetentny lekarz poinformował mnie miedzy innymi ze "jak ugryzie nas dzikie zwierzę od razu należy sie do nich zgłosić na szczepienie bez chodzenia po innych lekarzach (skierowanie nie jest potrzebne) - na pogotowiu jak najszybciej zrobić zastrzyk przeciwtężcowy"
Ostatecznie muszę wziąść serię zastrzyków przeciw wscieliźnie.
Właśnie zaczynam urlop, miałam plaaaaaaaaaaaaaany, a teraz w wyznaczone przez lekarza dni musze stawiać się na zastrzyk.
Cóz bedzie urlop stacjonarny ..... oby w zdrowiu - co jest najważniejsze :-)
Moja winowajczyni kochaniutka (połowiczna, bo ja zbyt mądra tez nie byłam)
................................................................................................................................................................
Cały czas trzymamy kciuki , aby wrócił do domku zaginiony kocurek link:Kayron. Jego ludzka i zwierzęca rodzina jest załamana. Jak ktos go zobaczy (WROCŁAW) pilnie skontaktujcie sie z nr
607203053, 609232395
Współczuję i nie zazdroszczę serii zastrzyków :)
OdpowiedzUsuńTo juz nie te czasy jak podawano bolesne zastrzyki w brzuch. Nie chce ujmować wagi sprawie, ale lekarz mi wytłumaczył ze obene zastrzyki (bezbolesne w ramię) sa produkowane inaczej niz te daaaawniej. Na pewno taki zastrzyk jest obciazeniem dla organizmu, ale cóż nie ma wyjścia ....
UsuńDziekuję za dobre słowo :-)
Ja również współczuję. Jednak rozumiem, że lepiej dmuchać na zimne, choć prawdopodobieństwo zachorowania na wściekliznę znikoma ale nie zerowa :(
OdpowiedzUsuńTo tak jak w LOTTO .... wscieklizna jest nieuleczakna i umiera się w strasznych cierpieniach, wiec jak mówisz trzeba dmuchac na zimne. Nawet "przetasowany" urlop moze byc :-) Na pogotowiu wszyscy sie usmiechali pod nosem ze przyszła taka jedna ugryziona przez nietoperza ...... moze i zabawne - tez mi sie chce smiac z własnej głupoty. Ale potencjalna choroba powazna.
UsuńNo coz, lepiej przeciez poswiecic jeden urlop niz ryzykowac zdrowiem.
OdpowiedzUsuńTrzymaj sie, Alison. I nie przemieniaj sie w Batmana! :)))
No no noooooooooooo, wlasnie to moze byc skutek uboczny :-))))
UsuńHahahha ....
Dzieki :-)
Noooo ale wzięli Ciebie w obroty...
OdpowiedzUsuńI dobrze, bo to niebezpieczne jest...
Oni mnie? Ja ich - to fakt, ale zobacz ile trzeba sie nachodzic po lekarzach aby trafic do tego WŁASCIWEGO ..... :-)
UsuńCzytałem obie Twe przygody z nietoperkiem... uwielbiam te latające wampirki ale z potencjalnym zagrożeniem wścieklizną żartów nie ma. Rozwalił mnie ten pan z przychodni - trzeba było mu odpowiedzieć, że wiesz jak wygląda nietoperz bo oglądałaś Batmana :)
OdpowiedzUsuńPrzemek, a bo to byl taki młody lekarz - arogant .... i jak widac niedouczony :-)
UsuńTez lubie nietoperze ... te moje to takie małe Gacusie były, baaaardzo mi było szkoda ze mam tak "łowne" koty :-)
To to niezły bigos! Współczuję i zastrzyków (nawet bezbolesnych) i zmiany planów urlopowych.....
OdpowiedzUsuńOoooooooooo Ania, miło Cie widzieć :-)
UsuńDziekuję, ale spędzenie urlopu z kotysiami tez będzie miłe, ksiażki też czekają na przeczytanie .
No i musze odwiedzic ZOO w Poznaniu (nie dotkne żadnego zwierzaka) ... nie byłam chyba 15 lat :-)
Pozdrówka :-)
Szczerz Ci współczuję. Ale zdrowie najważniejsze. Wścieklizny nie wolno bagatelizować. Gdy się zachoruje nie ma żadnego ratunku, pewna śmierć. Dlatego te szczepienia są najważniejsze. Mogą Ci życie uratować. Poraża mnie niewiedza niektórych lekarzy!
OdpowiedzUsuńDobrze że Ty zachowałaś zdrowy rozsądek.
śliczne zdjęcie kiciusia <3
Wszystkiego dobrego! :)
pozdrawiam
Nasza Słuzba Zdrowia to czasami niezły kabaret :-)
UsuńDziekuję ...odpozdrawiamy :-)
Polska służba zdrowia... dobrze, że trafiłaś w końcu na właściwego lekarza, bo z wścieklizną nie ma żartów. Zdrowia i miłego urlopu, nawet mimo zastrzyków.
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Będzie faaajnie .... kotysie milusio dotrzymuja towarzystwa ....
UsuńNo to niezły cyrk miałaś z tymi lekarzami . Ale przynajmniej już nas wyszkoliłaś i będziemy wiedzieć co ;)
OdpowiedzUsuńUściski dla dzielnej pacjentki <3
Kciuki za zdrówko i jednak jak najmilszego urlopu :-)
Pacjętka dzieeeeeeeeelna - strach trochę minął.
UsuńUrlop jest wspaniały ... na samą myśl ze do pracy nie trzeba iść !!!...i to jest najlepsze z tego wszystkiego .... :-)
Dzięki za kciuki i uściski ...:-)
No to mam nadzieję, że wszystko się skończy dobrze. Ja właśnie kończę stacjonarny urlop w domu...do przeżycia ;) Nadrobiłam czytanie książek, Witek przeszczęśliwy, bo Pańcia prawie cały czas w domu..... Miłego urlopu!!! ;)
OdpowiedzUsuńEluuu rozumiem Witusia haha, od trzech dni kiedy jestem w domu cały czas koteczki mnie nie odstępują na krok.
UsuńTygrysek tylko by się przytulał, nawet Pysia ''walczy sama z sobą'' aby przyjść na mizianki. I przychodzi :-)
Książek tez mam zapas spory do przeczytania ..... nawet zaczynam się cieszyć ze nigdzie nie jadę :-) :-) :-)
Dla Witusia mizianki przesyłam :-)
Ależ miałaś przygodę. Jak zwykle koty pokazały, że drzemie w nich dziki łowca. Ale żeby nietoperz? Skąd one je biorą. Dobrze, że w końcu trafiłaś do właściwego lekarza. Udanego urlopu mimo wszystko. Czasem fajnie jest posiedzieć z kotami w domu.
OdpowiedzUsuńNo bardzo fajnie, a jakie przytulasne są moje koteczki ......:-) Nigdzie się nie chce jechać ...
UsuńA główna winowajczyni ma minę, która mówi: "i o co tyle hałasu" ;-)
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie zbagatelizowałaś tego ugryzienia Alu. Pozdrawiam Cię serdecznie.
Ona cały czas ma intrygujace minki :-)
UsuńZastanawia mnie co mysli :-) :-) :-)
Zastrzyki (współczesne) przeciw wściekliźnie to mały pikuś, tylko to jeżdżenie do innego miasta trochę mnie wkurza.
Odpozdrawiamy i Gacusie miziamy :-)
o matko, jaka przygoda! współczuję!
OdpowiedzUsuńdobrze, że zachowałaś zdrowy rozsądek i nie zbagatelizowałaś ugryzienia :)
Kasiu ... te nietoperze to juz prawie normalka ...... muszą gdzies mieszkać niedaleko...
UsuńA co do leków, dobrze że są ........... oooo blado by było.