niedziela, 2 września 2012

No co ... to przecież nie ja ...


Winowajcy tylko ogon widać :-)))

Myslałam, że ocaliłam kaktusy  - jednak nie do końca. Cóż poradzić jak banditos lubią broić ...




11 komentarzy:

  1. Oho ho.... :-)
    I po kwiatku...
    Nie mam żadnych kwiatków, zawsze mi zjadały...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkie kwiaty juz mi zniszczyli ... teraz nawet kaktusy za długo stoją trzeba w nich trochę pogrzebać, a skutki wiać na zdjęciu :-)))
    Ale co tam niech broją, przynajmniej się ruszają grubasy ...

    OdpowiedzUsuń
  3. To nieprawda, że kotek pomógł "kwiatku" spaść, kwiatek sam się rzucił z szafki i zwalił winę na kotka, ot o!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po głębokim przemyśleniu muszę stwierdzić że mogło tak być :-)))

      Usuń
  4. Zgadzam się z wilddzikiem. Ten kwiatek od razu wydaje się podejrzany! Pewnie specjalnie tak zwisa, żeby drażnić koty i któryś słusznie nie wytrzymał:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koty meldowały ze kwiat to prowokator, ale im nie wierzyłam. Muszę zbadać sprawę jeszcze raz :-))))

      Usuń
  5. Zdecydowanie kwiatek sam spadł....u mnie też same spadają ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kaktus samobójca? Nie ma co zwalać na kota! Koniec wakacji to i kaktusa dopadła deprecha!

    OdpowiedzUsuń